Ludwik van Beethoven
wraz z powodzeniem i sukcesami na polu twórczym przeżywał od zawsze kłopoty zdrowotne. Pomimo atletycznej budowy ciała, siły, energii i temperamentu, borykał się z chorobami płuc i skłonnościami do przeziębień. Z jednej strony walczył ustawicznie z bronchitem, a z drugiej strony przeżywał kłopoty żołądkowe. Ale to nie były najgorsze dolegliwości.
W dwudziesty siódmym roku życia robi Beethoven straszliwe odkrycie: jego słuch zaczyna słabnąć i zjawisko to stopniowo się nasila. Jak wspominał: nie rozumiał słów aktorów w teatrze, jeśli siedział w dalszym rzędzie, a także z większej odległości nie słyszał zupełnie najwyższych dźwięków orkiestrowych.
Przez pierwsze lata ukrywał tę koszmarną tajemnicę przed wszystkimi, nawet najbliższymi przyjaciółmi. Jednocześnie odwiedzał wielu lekarzy w nadziei na pomoc i rychłe wyzdrowienie. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Rady, aby się oszczędzać, unikać zgiełku wielkiego miasta i spędzać więcej czasu na wsi, doprowadzały kompozytora do furii. Jednocześnie zaczął Beethoven izolować się, unikać kontaktu z ludźmi, w obawie, aby ktoś nie odkrył jego ułomności. Co za ironia losu – on wybitny kompozytor głuchy?! Jakże będzie mógł dalej pracować i tworzyć, gdy w głowie ma tyle pomysłów?
Dopiero po trzech latach od dokonania okropnego odkrycia, zwierzył się Beethoven ze swej tajemnicy najbliższym przyjaciołom: Karolowi Amendzie i doktorowi Wegelerowi.
W liście do Amendy pisze w 1801 roku: „powodzenie moich kompozycji, które dobrze idą w sprzedaży, dają mi możliwość życia bez trosk, … jakże mógłbym być teraz szczęśliwy, gdyby nie ta choroba słuchu!” A kilka tygodni później pisze do Wegelera: „w moich uszach szumi i dudni bez przerwy, dniem i nocą, … nędznie przeżywam moje dni, … od dwóch lat unikam towarzystwa, … nie mogę przecież ludziom powiedzieć, że jestem głuchy”. W kolejnych listach do przyjaciół pisze o rozdarciu wewnętrznym. Używa słów: „wezmę się z losem za bary, … na pewno nie dam mu się zgnieść”. Pisząc te słowa miał kompozytor na myśli walkę ze światem o zrozumienie i uznanie dla swojej sztuki, ale również walkę ze swymi ułomnościami fizycznymi. Czasami przegrywa te zmagania i jesienią 1802 roku ulega zupełnemu załamaniu psychicznemu. Po wynajęciu w okolicach Wiednia wygodnego i obszernego domu chłopskiego kompozytor ukrywa się ze swą ułomnością przed znajomymi i pisze coś na kształt testamentu, wyznaje swoje ogromne cierpienie, zwątpienie i myśli samobójcze. Jednocześnie w zakończeniu „testamentu” postanawia: „tylko sztuka powstrzymuje mnie od samobójczego kroku, … postanowiłem jednak wytrwać i mam nadzieję, że się nie cofnę”. Te deklaracje artysty mają swój wyraz w dalszej twórczości kompozytorskiej, szukaniu nowych środków wyrazu, zrywaniu dawnych więzów i burzeniu ustalonych kanonów. Przykładem zmagań artysty jest III Symfonia Beethovena (Eroica) pełna ogromnego dramatyzmu.
Kalectwo kompozytora posuwa się bardzo powoli. Z początku jest on w stanie jeszcze grać i dyrygować, ale z czasem pojawiają się problemy w panowaniu nad orkiestrą. Czuje, że niebawem będzie musiał ograniczyć swoje występy publiczne, a przede wszystkim pianistyczną działalność koncertową.
W 1808 roku, po raz ostatni, wykonuje publicznie swój Koncert fortepianowy G-dur. Potem już tylko grywa czasem w zespołach kameralnych lub improwizuje na wieczorach prywatnych. Pojawiają się również problemy w porozumiewaniu się z ludźmi. Z tym większą siłą rzuca się Beethoven w wir komponowania. W tym czasie powstaje V Symfonia, sonata fortepianowa „Appassionata” i opera „Fidelio”, utwory chwalące ideę walki i bohaterstwa.
Na własne życzenie odsuwa się Beethoven od najbliższych i znajomych. W obliczu całkowitej utraty słuchu, a tym samym możliwości porozumiewania się, wprowadza formę pisemną korespondencji w postaci „Zeszytów konwersacyjnych”. Zachowane po śmierci kompozytora zapiski stanowią ważną pozycję dla jego biografów. Zawierają również notatki kompozytora dotyczące kalectwa: przepisane z gazet ogłoszenia o aparatach dla głuchych, adresy lekarzy specjalistów, informacje o cudownych lekarstwach na swoją dolegliwość itp.
W owym czasie bierze jeszcze Beethoven udział w próbach wykonawczych swoich dzieł, zawsze zajmując miejsce bardzo blisko sceny, przyklejony niemalże do bariery oddzielającej orkiestrę od widowni.
Pomimo zewnętrznych oznak powodzenia, Beethoven poprzez swoją głuchotę coraz bardziej dziwaczeje. W miejscu zamieszkania używa różnego rodzaju metalowych tub wyłapujących i skupiających dźwięki fortepianu. Jeszcze innym zastosowanym rozwiązaniem było podobno obcięcie przez niego nóg fortepianu, aby instrument prawie dotykał podłogi i w ten sposób lepiej przenosił drgania strun na podłoże. Zamykając się w domu, staje się nieufny oraz złośliwy w stosunku do otaczających go osób. Potrafi zwymyślać od najgorszych, z byle powodu, współpracowników lub służbę.
Na rok 1814 przypada kres występów publicznych, gdy próbuje realizować partię fortepianu w Trio op. 97. Przedsięwzięcie kończy się nieudanym występem i bezładnym waleniem kompozytora w klawisze fortepianu.
Poczynając od 1819 roku, Beethoven zaczyna uskarżać się na różne dolegliwości, które powodują ustawiczne przerwy w pracy kompozytorskiej. Są to ataki reumatyzmu, żółtaczka i wreszcie specjalnie przykra dla kompozytora przewlekła choroba oczu. Tu nasuwa się pytanie, jak to możliwe, aby schorowany, głuchy człowiek mógł skomponować arcydzieło na miarę IX Symfonii. Jedyną rozsądną odpowiedzią jest niebywale rozbudowana wyobraźnia muzyczna artysty i możliwość słyszenia uchem wewnętrznym wszystkich zwrotów dźwiękowych powstających w wyobraźni kompozytora. Są teorie, które mówią, że choroba uszu, owe odczuwalne szumy i dudnienia, na które się uskarżał, stanowiły podnietę dla jego inwencji muzycznej i kanwę, na której powstawały jego wybitne dzieła. Na pewno, nauczywszy się doskonale znaczenia zapisu nutowego za młodu, mógł swobodnie posługiwać się nim w okresie utraty słuchu w celu zapisania powstających w głowie obrazów dźwiękowych, figur rytmicznych i konstrukcji harmonicznych.
W 1825 roku poczuł się wyjątkowo źle, zaczął chudnąć i odczuwać dolegliwości ze strony wątroby, a dodatkowo pojawiła się znów żółtaczka i obrzęk całego ciała. Poddany został czterem kolejnym operacjom, które jednak nie uratowały mu życia.
26 marca 1827 roku, po kilku miesiącach zmagania się życia ze śmiercią, w otoczeniu najbliższych, kompozytor odszedł z tego świata. Podobno jego ostatnim gestem była triumfalnie wzniesiona w górę zaciśnięta pięść.
Zwyciężył, gdyż jego twórczość żyje ciągle wśród nas.
Serdecznie zapraszam do rozpoczęcia lub kontynuowania nauki gry na pianinie – Łódź, albo w formie lekcji online.
Inną formą aktywności muzycznej, w dzisiejszych czasach, może być gra na elektronicznym instrumencie klawiszowym i korzystanie z nauki gry na keyboardzie.